środa, 30 listopada 2016

VIII

''Kochać znaczy niszczyć i być kochanym znaczy zostać zniszczonym.''










Pamiętam ją jako grzeczną i niewinną nastolatkę, która gardziła wszelkim złem, przeciwstawiała się mu i nie pozwalała by kiedykolwiek zagościł w jej życiu. Zawsze myślała o innych niż o sobie, próbowała wszystkich uszczęśliwić, sprawić by mieli lepiej w życiu. Chciała by każdy mógł skosztować szczęścia. Moim szczęściem była ona i dobrze o tym wiedziała. Była moim cieniem, który podążał za mną nawet w te czarne dla mnie dni. Była moim światłem, ku któremu podążałem z ciemności. Była moją najlepszą przyjaciółką, która trwała u mego boku gdy tego potrzebowałem i nawet wtedy, gdy próbowałem ją od siebie odepchnąć. Wygrała. Wygrała moją miłość, którą obdarzyłem ją całym swoim sercem i ciałem. Wystarczyła jedna noc, kiedy zrozumiałem, że jest dla mnie kimś więcej, kimś wyjątkowym, kimś z kim jako nastolatek stwierdziłem, że chcę być całe życie. Jednak życie to nie bajka i nie wszystko idzie zgodnie z naszymi planami. Wszystko zniszczyłem ja i przyznaję się do tego. Tak, ja Bill Kaulitz przyznaję się, że zniszczyłem nie tylko swoje, ale też jej życie.
Jak każdy w młodzieńczym wieku chciałem zasmakować innego życia. Życia buntownika? Nawet nie wiem jak to nazwać... Zacząłem zadawać się z niewłaściwymi ludźmi ze szkoły, którzy częstowali mnie narkotykami. Tak, brałem... Brałem z własnej głupoty. I z własnej głupoty uzależniłem się. Przed każdym spotkaniem z nią próbowałem powstrzymywać się od ćpania by nic nie zauważyła, by nie wiedziała. Jednak wszystkiemu stało się zadość, gdy moja własna matka sprzątając mój pokój znalazła parę plastikowych torebeczek z białym proszkiem. Konsekwencja jaka mnie spotkała? Odwyk. Pamiętam, gdy tylko co odprowadziłem Ness do domu i sam wróciłem do swojego a przed drzwiami stały spakowane walizki z moimi rzeczami i wściekłe... Nie... Pełne rozczarowań twarze rodziców. Nie zdążyłem powiedzieć chociaż głupiego "Przepraszam" a już znalazłem się w drodze do kliniki od uzależnień dla nastolatków. Nawet się nie przyznałem Ness.. Nie pożegnałem... Rodzice od razu przeprowadzili się z Tomem do nowej posiadłości, którą wybudowali kilkadziesiąt kilometrów dalej od L.A, bo stwierdzili, że tak będzie lepiej. Nie chcieli oszukiwać Ness co do mojej nieobecności. Kiedy po roku opuściłem klinikę, rodzice zabrali mnie do siebie i tam zacząłem nauczanie indywidualne, by móc nadrobić braki w nauce. Rok przerwy to jednak dużo dla nastolatka. Po zdanej maturze na A+, dostałem się na studia na University of California w Los Angeles, gdzie zacząłem studiować architekturę wnętrz. Może nie był to mój wymarzony kierunek, jednak przyszłościowy i bardzo opłacalny. Od razu po zakończeniu studiów za pomocą rodziców otworzyłem firmę projektowania wnętrz, Dream Design, dzięki której dorobiłem się sporej ilości zer na koncie. Przez te parę lat zapomniałem o swojej przeszłości, o wszystkich i zająłem się tylko pracą, która stała się całym moim życiem. Zapomniałem nawet o niej... Jednak jak wiecie Ness nie daje za wygraną i znów pojawiła się, niczym  grom z jasnego nieba.
Kiedy teraz na nią patrzę, nie widzę w niej tej samej nastolatki, tylko dojrzałą kobietę, która przeżyła przeze mnie piekło. Mówiąc jednym zdaniem: zrobiłem jej dziecko i zniknąłem. A ona? Nie była nawet w stanie zająć się nim beze mnie, nie miała nikogo, kto mógłby jej pomóc. Niestety moje znajomości potrafią dokonać cuda i wszystkiego się dowiem o każdej osobie na tej planecie. Gdy tylko odczytałem maila, gdzie było to jedno krótkie zdanie, napisane drobnym drukiem 17.05.2006 - p r ó d  c ó r k i   A n a s t a s i i   M e l l e r k  coś we mnie pękło. Nie wiedziałem co, jak i gdzie.. Nie wiedziałem nic do tej jebanej pory! Prawdopodobnie nasza córka jest w rodzinie zastępczej, a ja boję się przyznać, że jest mi głupio. IDIOTA. Kiedy ją widzę, zbiera się we mnie złość, jednak nie na nią a na samego siebie, że tak postąpiłem. Jednak z drugiej strony, gdybym dowiedział się o ciąży Ness, pewnie również domagałbym się oddania córki do adopcji. Czemu? Nie dlatego, że nie chcę mieć dzieci, bo kiedyś chciałbym mieć.. Tylko dlatego, że bałbym się. Bałbym się, że pójdzie w moje ślady, że postąpię tak samo jak mój biologiczny ojciec, który zostawił mnie, Toma i naszą mamę, że nie sprostałbym wyzwaniu i skrzywdziłbym je. Czego ty durniu chcesz od życia? Anastasii. Tylko jej chcę.



Taaaak. Drugi odcinek w tym miesiącu! Wooohooo! Nie wiem jak Wy, ale ja jestem z siebie dumna! Dziś odcinek oczyma Billa, a w sumie jego spowiedź. Miłego czytania! xoxo

1 komentarz:

  1. Bill będzie chciał odnaleźć ich córkę? Jeśli mu się uda, co wtedy?
    Kurczę, Twoje opowiadanie wciąga! Strasznie trzymasz w niepewności!
    Czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam!
    Quesse483
    http://in-your-fantasy.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń