wtorek, 7 czerwca 2016

VI




"Czasem ludzie wywierają na nas takie zmiany, nad którymi nie jesteśmy w stanie zapanować"


Mans Zelmerlow - Fire in the rain





      Poranki ostatnio były dla mnie bardzo ciężkie - nagły natłok pracy w urzędzie dawał we znaki poprzez nieprzespane noce, brak czasu na ugotowanie czegokolwiek by zaspokoić głód lub odpoczynek, którego potrzebowałam od miesięcy. Kiedyś uwielbiałam przychodzić do swojego gabinetu i na widok akt na drewnianym biurku moja twarz promieniała szerokim uśmiechem. Teraz wszystko zaczęło mnie męczyć - wieczne przesłuchiwania ludzi, wyjścia do sądu, wypisywanie umorzeń czy też odmów postępowań, przeglądanie akt 5637288 razy w ciągu doby, uzupełnianie ich. Miałam ochotę rzucić to wszystko w pizdu i po prostu wyjść z miejsca pracy; gdziekolwiek, daleko przed siebie, nie patrząc na nic i nikogo. Kiedyś zarzucanie komuś winy dawało mi satysfakcję, że druga osoba zacznie nowe jutro z myślą, że jest już bezpieczna i nic jej nie zagraża. Teraz sama żyję w obawie, że ktoś z oskarżonych w  prowadzonych przeze mnie spraw może zrobić mi krzywdę, zacząć grozić lub Bóg wie co jeszcze. Nie raz usłyszałam od innych urzędników na szkoleniach, że w tym miesiącu lub jakiś czas temu taka i taka osoba napadła na jednego z Prokuratorów poprzez zarzucenie mu winy morderstwa, gwałtu, zniszczenia mienia itp. Mogłam jedynie żyć z nadzieją, by wrócić każdego dnia do domu cała i zdrowa, że jestem bezpieczna, ni mi się nie stanie a dom jest jedyną najbezpieczniejszą dla mnie przystanią. 




***


      - Twoje dowody na zarzucenie mu winy są naprawdę zadziwiające.. Wezmę je pod uwagę na następnej rozprawie. - starszy mężczyzna zamknął białą teczuszkę z dokumentami, po czym upił łyk czerwonego wina, który zamówił na czas rozmowy z moją osobą. Sędzia Rivers był jednym z najlepszych w stanie Kalifornii, ciężko jest i zawsze było przekonać go o winie lub o niewinności człowieka gdy ten ma swoje potwierdzone informacje na temat danej osoby. Od tygodni czekałam na telefon z informacją o potwierdzeniu spotkania ze mną na temat jednej z największych spraw w Los Angeles, którą zaczęłam prowadzić samodzielnie. 
- Oboje dobrze wiemy, że to on zamordował tę biedną dziewczynkę. Podczas przesłuchania mówił, że w dniu zdarzenia był poza miastem co nigdy nie było prawdą. Jego sąsiadka widziała jak po południu wychodził ze swojego mieszania, zabierając ze sobą granatową torbę podróżną, w której ukrył zwłoki dziecka, kamery z sąsiedniej ulicy również zarejestrowały nagranie gdy o godzinie 17:19 przechodził obok poczty. Oddział kryminalistyki ściągnął z torby  dane GNA dziecka w postaci krwi oraz włosów. Wszystko potwierdziło zgodność z jej osobą w 99%. Nic nie jest w stanie obniżyć mu wyroku. Dożywocie dla niego jest gwarantowane. - odparłam spokojnym tonem, na co Pan Rivers delikatnie się uśmiechnął i przytaknął głową na moje słowa. Jego mina mówiła więcej niż tylko zadowolenie z co raz większych postępów w sprawie, która trwała ponad rok tylko dlatego, iż nikt nie potrafił sensownie przemyśleć całego zbiegu zdarzeń.
- Cieszy mnie współpraca z Panią, Panno Mellerk. Bardzo dziękuję za tę rozmowę jak i przedstawienie sprawy z pani perspektywy. Sprawa napewno zakończy się po naszej myśli. Pan Fitzpatrick może zapomnieć o zwolnieniu warunkowym, nawet po odsiedzeniu dwudziestu lat. - Miałam to szczęście, że całe spotkanie z Sędzią poszło po mojej myśli, a starzec staną w całości po mojej stronie, dając mi wielką nadzieję na wygraną wokandy.  Tyle czasu przygotowywałam dokumenty, dowody jak i samą rozmowę by wszystko miało swój sens.  Zdążyłam jedynie wstać od stolika oraz podziękować mężczyźnie za podarowany mi czas by móc usłyszeć nadchodzący z torebki dźwięk nowej wiadomości. Wyjęłam szybko telefon, zerkacjąc od razu na wyświetlacz a moim oczom rzuciło się migające powiadomienie.

"Masz 1 nową wiadomość od: +01 647 38 28"
"W hotelu ASPEN obok restauracji za 10 minut. Pokój 284. BK"

      Moje oczy powiększały się z każdym przeczytanym wyrazem wiadomości. Skąd on miał mój numer?! Jaki znowu hotel?! Na pierwsze pytanie od razu nasunęła mi się odpowiedź, że przecież numer mógł wziąć od Toma, który zapisał go w swoim telefoie gdyby chciał się ponownie ze mną spotkać oraz powspominać stare dobre czasy. Ta kwstia mogła zostać wyjaśniona. Jednak skąd on mógł wiedzieć co teraz robię i gdzie jestem? Poprzedniego wieczoru jedynie wspomniałam o moim spotkaniu, którego nie byłam w stanie odwołać tak jak sobie tego zażyczył Pan Kaulitz, aczkolwiek nie powiedziałam gdzie i o której...  Wzięłam głębszy wdech powietrz a w myślach odliczyłam na spokojnie do dziesięciu, chcąć się w najmniejszym stopniu uspokoić. Pożegnałam się kulturalnie z mężczyzną po czym opuściłam restaurację, rozglądając się dookoła za hotelem, o którym była mowa w sms'ie od blondyna. Faktycznie, tuż obok stał wysoki budynek przypominający drogi   apartamentowiec, jednak widniał na nim nazawa, którą chłopak podał w wiadomości. Westchnęłam ciężko, zastanawiając się czy powinnam tam iść, jednak obiecał mi rozmowę, w której miał mi wszystko wyjaśnić, dlatego wolnym i niepewnym krokiem skierowałam się w stronę budynku. Szerokie szklane drzwi rozsunęły się, zapraszając ludzi do środka jak i wypuszczając ich na wieczorne spacery po Mieście Aniołów. Wchodząc do środka budynku, rozglądałam się po jego jasnym wnętrzu. Na samym środku stało białe zaokrąglone zabudowanie które było specjalnie preznaczone dla recepcji na przyjmowanie gości jak i wynajmowanie im wolnych pokoi. Na ścianach widniały czarno - białe zdjęcia największych stolic na świecie jak Paryż, Tokyo, Londyn czy też Wiedeń.
- W czymś pomóc? - usłyszałam damski głos, po czym przed moimi oczyma ukazała się szczupła sylwetka blondynki ubranej w białą koszulę oraz czarną ołówkową spódnicę, właściwie w dość typowy strój jak dla recepcjionistki. 
- Na którym piętrze znajdę pokój...284? - spytałam, przypominając sobie treść wiadomości. Kobieta jedynie uśmiechnęła się szeroko i spokojnie odpowiedziała, wskazując dłonią na windę, która dopiero co zjechała na dół.
- 9 piętro i drugi korytarz w prawo. - Jedynie podziękowałam za udzielenie informacji i ruszyłam w  stronę metalowych drzwi, które się otworzyły, wypuszczając z wnętrza dwoje ludzi. Wymieniłam się jedynie wzrokiem, wchodząc do windy jak i wcisnęłam guziczek z cyfrą 9 a metalowe drzwi automatycznie się zamkęły, pozwalając windzie ruszyć w górę. Miałam nadzieję, że dziś wszystko między nami zostanie wyjaśnione. W głowie miałam tysiące myśli; o Billu, pracy, o obowiązkach domowch na co nie miałam ostatnio czasu. Chciałam by ten dzień jak najszybciej się skończył, położyć się do swojego łóżka i zasnąć, zapominając o wszystkim co się ostatnio wydarzyło. Tuż po chwili drzwi do windy otworzyły się, dzięki czemu mogłam ruszyć na poszukiwania pokoju Billa. 

"246.... 267..... 274....Gdzie jest ten cholerny pokój?! 284.... Znalazłam.."

      Stałam przed drzwiami przez dłuższą chwilę, zastanawiając się czy powinnam była tu przychodzić. "Zawsze stawiam na swoim..." Jego ostatnie słowa dudniły mi w uszach przez kolejne minuty, jakby nie powiedział nic innego oprócz tych kilku słów. Swoją chudą dłoń uniosłam niepewnie ku górze i zapukałam cicho do mahoniowych drzwi pokoju. Zrobiłam jeden krok w tył a z pokoju rozszedł się dźwięk zbliżających się czyiś kroków. Ciemne drzwi delikatnie uchyliły się a zza nich wyłoniła się postać młodego blondyna, który jedynie bez słowa chwycił mocno moją dłoń i wciagnął do pokoju, trzaskając głośno drzwiami. Moje serce zaczęło bić co raz szybciej, nie spodziewałam się takiego zachowania ze strony Billa. Nie usłyszałam nic, prócz jego ciężkiego wetchnienia, jakby coś go męczyło, blokowało możliwość oddychania, jakby jego westchnienie miało być tym  ostatnim. 
- Nie było cię w domu! Miałaś odwołać te cholerne spotkanie! - Mruknął niezadowolony, przyciskając moje drobne ciało do ściany z całej siły. W moich oczach pojawił się jedynie strach, nie wiedziałam co powiedzieć, jak zareagować... Jego wzrok zabijał mnie od środka, a dłonie co raz mocniej zaciskały się na moich szczupłych ramionach, przez co czułam niezmierny ból, który z każdą chwilą bardziej się nasilał. 
- Mówiłam, że nie mogę... - Wyszeptałam, przymykając swoje powieki, z których poleciały słone krople łez by nie widzieć jego rozwścieczonej twarzy. Pierwszy raz tak mnie potraktował. Jak zwykłą dziwkę.. Może za mocno to określiłam, jednak tak się czułam w tamtej chwili. Jak zwykła dziwka, z która może sobie pogrywać tak jak on zechce. Nie zrobiłam mu nic, żadnej szkody, nie użyłam niczego przeciwko niemu, a on traktuje mnie jak... rzecz. 
- Mogłaś i MIAŁAŚ to zrobić! ... Miałaś czekać na kierowcę by zabrał Cię do mnie... A Ciebie do cholery nie było w domu! Nienawidzę gdy ktoś nie dostosowuje się do mojego zdania! Więcej tego nie rób... - Jego donośny ton głosu z czasem zaczął być spokojniejszy, a ja mimo to drżałam niczym galaretka. Bałam się go.. Bałam się człowieka, z którym spędziłam większość dzieciństwa, który był kiedyś moim bardzo bliskim przyjacielem.. Myślałam, że znam go bardzo dobrze, że wiem o wszystkim co było związane z jego przeszłością, jednak okazało się co innego. Że mimo tylu lat znajomości, tak naprawdę jest innym człowieka niż ja sama znałam. 
- Przepraszam... - Wydusiłam z siebie, czując jak jego dłonie rozluźniają uścisk na moich ramionach i zsuwają się na moje biodra. Otworzyłam oczy, widząc jak chłopak przygląda się mojej twarzy a następnie całej mojej sylwetce. Jego męska dłoń po chwili wylądowała na moim policzku, a swym kciukiem otarł go z łez. W ciągu kilku minut ukazał swoje dwa oblicza, których nie byłam w stanie zrozumieć. Pierw przygniata mnie do ściany, krzycząc na mnie, niczym ojciec na nastoletnią córkę, która uciekła z domu na imprezę mimo jego zakazów a za chwilę zachowuje się jakby nic się nie stało. Wzrok przeniósł na moje usta, zaś po chwili wędrował nim do moich oczu, spoglądając w nie z pogardą. Chciałam uciec. W takiej chwili zaczęłam żałować swoich sił, prób jak i samych chęci odnalezienia go po tak długim czasie.
- Wiem już o wszystkim Nes. Prawda wyszła na jaw.









Hej, ho. Po niecałym roku dodaję odcinek, jednak spoko - nie jest idealny, ani taki jakbym sama pewnie chciała, jednak nie chcę dalej zwlekać z opublikowaniem go. I tak minęło sporo czasu od ostatniej części DIL, a w tym momencie znalazłam czas dla siebie jak i na to by kontynuować opowiadanie. W każdym razie; tak jak zasze przepraszam za błędy i zaczęcam do czytania. Miłego. xoxo

1 komentarz:

  1. Cos czuje ze Bill ma cos wspolnego z ta sprawa co prowadzi Ness... Tyle lat sie nie widzieli nie mieli kontaktu a on nagle zachowuje sie jak by byla jego wlasnoscia :/ czekam z niecierpliwoscia na kolejny :) I wogole zakonczyc w takim momencie xD

    OdpowiedzUsuń