sobota, 15 sierpnia 2015

IV

Bogaty - to nie ten, kto ma dużo pieniędzy, lecz ten, kto może sobie pozwolić na życie wśród uroków, jakie roztacza wczesna wiosna. - Antoni Czechow







Lana Del Rey -  Blue Jeans 





Kiedy mama mówiła "Możesz być kim zechcesz" wyobrażałam siebie jako każdą osobę, która przebywała w moim otoczeniu. Każdego dnia wcielałam się w postać każdego członka rodziny i zachowywałam się dokładnie tak jak oni. Jednego dnia byłam swoją mamą, drugiego tatą, trzeciego ciocią lub wujkiem.. W końcu zrozumiałam, że nie warto jest być kimś innym. Największą wartością w życiu człowieka jest być sobą, szczerym i prawdziwym. W dniu dzisiejszym nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy na siłę chcą stać się kimś sławnym jak Beyonce czy Kim Kardashian i wydają miliony dolarów by poddać się operacjom chirurgicznym, dzięki którym upodobniają się do gwiazd. Gdyby pieniądze nie zmieniały tak ludzi..



Pukać czy nie? Może odejść?  




Stałam niczym słup przed drzwiami do posiadłości Państwa Kaulitz, zastanawiając się czy przypadkiem nie zawrócić w drugą stronę. Właściwie co mi szkodziło uciec spod drzwi, kiedy miałam szansę znów zobaczyć swoich dawnych przyjaciół? Najwyżej znów bym ich nie widziała X lat. Nie.. Nie zachowam się jak ostatni tchórz. Wzięłam głębszy wdech powietrza, a gdy wypuściłam go powoli ze swoich płuc, zapukałam delikatnie do ciemnych drewnianych drzwi.  Nie musiałam też długo czekać, aż ktoś je otworzy. W ich progu stała starsza kobiecina, ubrana w dość specyficzny "uniform" gosposi, która uśmiechała się od ucha do ucha. No to ładnie się ustatkowali, nawet mają własną gosposię.. Może jeszcze kamerdyner, kierowca, facet od czyszczenia basenu, ogrodnik? Właściwie to nie zdziwiłabym się.. Ich zawsze było stać na wszystko.
-Pani Anastasia Mellerk? Proszę wejść do środka, Państwo Kaulitz czekają na Panią. - powiedziała, wpuszczając mnie serdecznym gestem do środka. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, dlatego jedynie uśmiechnęłam się delikatnie w jej stronę. Kobieta zamknęła za mną drzwi, i zaprowadziła do salonu, gdzie siedziała cała ich rodzina.. Prawie cała.. Oczywiście brakowało jednej osoby..
-Jesteś nareszcie! Myślałam już, że się rozmyśliłaś i nie przyjdziesz.. - Pani Simone wstała od stołu i ruszyła w moją stronę, po czym po niedługiej chwili wylądowałam w jej ramionach. Chyba czytała mi w myślach, gdy stałam pod tymi drzwiami. Kątem oka zauważyłam jak Pan Gordon oraz wysoki brunet z małą ciemną kitką na głowie oraz lekkim zarostem zrobili to samo co Pani domu i podeszli do nas. Oderwałam się od matki bliźniaków i spojrzałam na bruneta niepewnym wzrokiem, zaś on zaśmiał się cicho i przytulił mnie delikatnie, na co siedząca przy stole kobieta z malutkim dzieckiem chrząknęła cicho.
-Tom, co za dużo to nie zdrowo, kochanie.. - odparła, na co mężczyzna zaśmiał się cicho i spojrzał na mnie radosnym wzrokiem.
-Strasznie się zmieniłaś Ness.. - uśmiechnęłam się delikatnie na jego słowa, jednak co mogłam powiedzieć?
-Ty również.. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek zrezygnujesz ze swoich ukochanych blond dredów. - Tom zmrużył oczy, wzdychając cicho przy tym, po czym zerknął w stronę swojej żony i dziecka.
-Wiesz.. Trzeba było coś poświęcić dla kogoś. - brunetka wstała od stołu i trzymając w ramionach małego niemowlaka, podeszła bliżej.
-Jeszcze trochę i zaczniesz płakać za tymi dredami.. Z tobą Tom jest czasem gorzej niż z dzieckiem.. - westchnęła bezradnie, spoglądając na mnie. - Cóż, miło mi Cię poznać.. Jestem Ria, żona Toma, ale to już z pewnością wiesz. - uśmiechnęła się ciepło, a mały brzdąc zaczął wesoło gaworzyć w swoim języku. - No tak.. Mały Wesołek nie da o sobie zapomnieć. To jest Dave, nasza mała pociecha. - delikatnie musnęłam opuszkiem palca jego drobniutki nosek, na co malec zaczął się wesoło śmiać. Zerknęłam w stronę Toma, a po chwili swój wzrok przeniosłam ponownie na dziecko. Miało te same oczy co jego ojciec jak i usta. Widać też było, że drobny nosek oraz nieco ciemną karnację odziedziczył po swojej mamie.
-Jest przesłodki.. Strasznie do was podobny, nie da się tego ukryć. - dziewczyna podziękowała cicho, na co Tom objął ją w pasie i połaskotał delikatnie synka po brzuszku. Oczywiście nie obeszło się bez przywitania z Panem domu. Pan Gordon przytulił mnie chyba z całych sił, przez co myślałam przez chwilę, że mnie udusi. Na szczęście po chwili wypuścił mnie ze swoich objęć i zaprosił wszystkich do jadalni, gdzie pomieszczenie zostało przygotowane do wspólnego spożywania kolacji. Kiedy wszyscy zasiedliśmy do stołu, było można usłyszeć głośne trzaśnięcie drzwiami oraz czyjś męski głos. Nie zaprzeczę, że na moment moje serce zamarło. Myślałam, że już ktoś robi napad lub broń Boże chce wszystkich zabić... Tak.. Ja i moje myśli wokół mojej pracy 24/7h.
-Też do cholery nie mieliście kiedy zrobić rodzinnej sielanki?! Dobrze wiecie, że nienawidzę udawać jak świetnie się bawię siedząc z Wami przy jebanym stole, zwłaszcza, że mam od cholery roboty w pierdolonej firmie! - kiedy do jadalni wpadła wściekła postać mężczyzny z blond czupryną, ubranego w czarną koszulę oraz jeansowe ciemne rurki, oczy wszystkich zgromadzonych gości spoczęły na jego osobie. Pani Simone wstała od stołu i ruszyła w stronę blondyna ze smutkiem na twarzy. Najwidoczniej kobiecie było głupio z zaistniałej sytuacji, jednak mężczyzna ani na chwilę się nie uspokoił. Dopiero gdy podeszła do niego i ułożyła dłoń na jego ramieniu, nieco zszedł z tonu.
-Bill, proszę Cię.. Mamy gościa... - odparła. Bill... To Bill... BILL.... Z niewiadomych mi przyczyn moje tętno przyśpieszyło, tak samo jak i bicie serca. Źrenice mych oczu znacznie się powiększyły, ilustrując przy tym każdy szczegół jego postawy, każdą widoczną rysę jego twarzy. Zauważając, że mu się przyglądam, jego twarz przybrała nieco łagodniejszego wyrazu, jednak sam zaczął spoglądać w moje oczy, robiąc przy tym kilka kroków w moją stronę.
Uciekaj!
Przez moje ciało przeszło milion dreszczy, po których dostałam jakiegoś rodzaju paraliżu. Nie mogłam ani się ruszyć, ani cos powiedzieć. Blondyn stanął przede mną, a jego malinowe wargi nieco się rozchyliły, wciągając do jego płuc odrobinę powietrza.
-Anastasia....



Nie wiem co to jest. Przepraszam. 

2 komentarze:

  1. rewelacja!jak zreszta poprzednie odcinki:) tylko zbyt krótko:( chcę wiedzieć co będzie dalej!czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki!

    pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej dziewczyno! Wciąga okropnie!

    OdpowiedzUsuń