"Przyjdź do mnie,
gdy zrozumiesz,
czym jest miłość."
- Tom, powinieneś zastanowić się nad tą decyzją.. – jako prokurator
nie chciała udowadniać, że kobieta jej najlepszego przyjaciela z dzieciństwa nie
dba o rodzinę. Nie chciała być kozą ofiarną w tej całej sprawie, tym bardziej,
iż miała teraz swoje problemy na głowie z udziałem jego brata.
- Ness, powinnaś mnie zrozumieć… Ta kobieta nie powinna mieć
kontaktów z dzieckiem! – mruknął w jej stronę, po czym wstał z fotela i
podszedł w stronę okna, które było zasłonięte roletą, by nikt nie widział jej
gabinetu od strony ulicy. Na jego słowa miała ochotę odpowiedzieć, że go
rozumie z myślą, że też ma dziecko z jego bratem jednak nie miała zamiaru o tym
teraz wspominać. Przynajmniej to nie była odpowiednia pora na to.
- Tom… Staram się… Jednak dziecko potrzebuje ojca tak samo
jak i matki. Zastanów się czy warto… Pomyślcie o jakiejś terapii dla par… -
brunet jedynie prychnął pod nosem, po czym spojrzał się na nią, jak by chciał powiedzieć
„Chyba nie wierzysz w to co mówisz”. – Mogę jedynie domyśleć się, że między
Wami jest ciężko, ale nie powinieneś poddawać się, tym bardziej, że macie ze
sobą dziecko, które świadczy o Waszej miłości. – Starała się przemówić mu do
rozumu, by nie popełnił najgorszego błędu w swoim życiu i nie żałował później
swojej decyzji.
- Ness.. To nie takie łatwe.. Uwierz mi, że na moim miejscu
też miałabyś dość… Miałabyś ochotę wykrzyczeć całemu światu, że się DO CHOLERY
JASNEJ PODDAJESZ! Ile można walczyć?! – wykrzyczał nie myśląc o tym, że na
korytarzu przed jej gabinetem stoi kolejka ludzi, czekająca na rozmowy w sprawie
osobistej lub ich bliskich. Brunetka jedynie pokręciła głową z lekkim
uśmiechem.
- Walczysz dopóki kochasz. Jeśli ją kochasz pomimo jej
błędów, które popełniła i jesteś w stanie jej wybaczyć… To warto… - wyszeptała,
mając na myśli swoją i Billa przeszłość. Mimo wszystko nie potrafiła o nim
zapomnieć, a tym bardziej uświadomiła sobie po pierwszym spotkaniu od tylu lat,
że uczuci, które między nią a nim było, nadal nie zgasło. Przynajmniej z jej
strony.. Mógł ją traktować jak obcą osobę, jak ostatnią szmatę, jak kogoś kto
dla niego nic więcej nie znaczy, ale ona jedna wiedziała, że nadal wywołuje w niej
ten przyjemny dreszczyk emocji, który przechodził przez jej ciało ponad dekadę
temu.
Wieczorem ubrała się w czarną elegancką sukienkę i wysokie
szpilki. W telefonie dostała jedynie wiadomość, że czeka na nią kierowca pod domem.
Nie miała bladego pojęcia skąd blondyn mógł mieć jej adres, jednak przypomniała
sobie pierwsze po latach spotkanie z jego matką tuż pod jej domem. Mogła jedynie
domyśleć się, że być może to ona podała mu adres do jej domu. Jedynie takie rozmyślenia
mogła pozostawić tylko i wyłącznie sobie. Wychodząc z mieszkania, zauważyła zaparkowaną
nieopodal jej domu limuzynę. Nikt inny nie wysłałby po nią kierowcy i to z
takim autem, wiadome dla niej było, że blondyn zaaranżował dla niej taką
przejażdżkę. Wsiadając do pojazdu, nie spodziewała się tam jego obecności.
- Witam Anastasio. – odparł obojętnym tonem, jakby nie
obchodziło go, kto wsiada do samochodu.
- Cześć Bill..
- Mam nadzieję, że nikomu nie mówiłaś o naszym układzie?
- Masz na myśli Toma?
- Być może..
- Nie, nie mówiłam… Nikt nic nie wie...
- Bardzo mnie to cieszy... – odparł nijako, po czym podał
kierowcy adres, pod który mieli pojechać. Przez całą drogę nie odzywali się do
siebie, tak jakby byli dla siebie obcy i w ogóle się nie znali. Blondyn co
jakiś czas zerkał przez szybę, sprawdzając czy kierowca aby na pewno dobrze
jedzie, a dziewczyna zmieszana jego zachowaniem, siedziała cicho i próbowała
znaleźć punkt zaczepienia, byle tylko nie spojrzeć na mężczyznę. Najwidoczniej po tylu latach nie mieli już
wspólnych tematów jak kiedyś, gdy byli młodzi. Wtedy rozmawiali o wszystkim, a
teraz udawali jakby każdego dnia widzieli się po raz pierwszy. Gdy kierowca
zaparkował pod willą jego rodziców, wysiadła na spokojnie z auta za pomocą kierowcy,
który wcześniej wysiadł by jej pomóc, po czym razem z Billem ruszyła w stronę
domu jego matki i ojczyma. Najwidoczniej blondyn zachował jeszcze jakieś
maniery poprzez otwarcie dla niej drzwi i puszczeniem jej przodem, dzięki czemu
Anastasia mogła wejść do środka jako pierwsza.
- Dziękuję.. – odparła spokojnym tonem, na co od razu
usłyszała czyjeś kroki z salonu, a tuż po chwili ujrzała w progu matkę blondyna
jak i bruneta, która od razu przywitała ją czułym uściskiem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że przybyłaś na
kolację! – Kobieta uśmiechnęła się szeroko, przytulając do siebie wciąż brunetkę,
po czym puściła ją z uścisku, przyglądając się jej uważnie. – Wyglądasz przepięknie,
Ness. Z resztą tak jak zwykle. – zaśmiała się wesoło, prowadząc ją do stołu, na
co blondyn pokręcił jedynie głową, nie będąc zadowolony z zachowania swojej
matki. Według niego nastawienie wszystkich wobec dziewczyny zmieni się w ciągu
kilku minut.
Podczas kolacji prawie każdy śmiał się na cały głos, gdy
ojczym bliźniaków opowiadał kawały, czy nawet wtedy, gdy Pani Simone wspominała
ich dzieciństwo. Nikt jednak nie spodziewał się jednego… W pewnej chwili Bill
wstał od stołu i pociągnął w górę brunetkę, spoglądając na nią poważnym
wzrokiem, chcąc jej tym powiedzieć, że to odpowiedni moment.
- Chciałbym na forum całej rodziny coś oświadczyć… Wszyscy
dobrze wiedzą, że ja i Anastasia kiedyś byliśmy razem i między nami nadal nic
się nie zmieniło. Dlatego chciałbym ogłosić, iż poprosiłem Anastasię o rękę a
ona zgodziła się… Zgodziła się zostać moją ŻONĄ…
Witam, bardzo podoba mi sie twoje opowiadanie i jestem ciekawa czy będziesz je kontynuować??? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń