piątek, 12 stycznia 2018

XII




"Przyjdź do mnie,
gdy zrozumiesz,
czym jest miłość."









- Tom, powinieneś zastanowić się nad tą decyzją.. – jako prokurator nie chciała udowadniać, że kobieta jej najlepszego przyjaciela z dzieciństwa nie dba o rodzinę. Nie chciała być kozą ofiarną w tej całej sprawie, tym bardziej, iż miała teraz swoje problemy na głowie z udziałem jego brata.
- Ness, powinnaś mnie zrozumieć… Ta kobieta nie powinna mieć kontaktów z dzieckiem! – mruknął w jej stronę, po czym wstał z fotela i podszedł w stronę okna, które było zasłonięte roletą, by nikt nie widział jej gabinetu od strony ulicy. Na jego słowa miała ochotę odpowiedzieć, że go rozumie z myślą, że też ma dziecko z jego bratem jednak nie miała zamiaru o tym teraz wspominać. Przynajmniej to nie była odpowiednia pora na to.

- Tom… Staram się… Jednak dziecko potrzebuje ojca tak samo jak i matki. Zastanów się czy warto… Pomyślcie o jakiejś terapii dla par… - brunet jedynie prychnął pod nosem, po czym spojrzał się na nią, jak by chciał powiedzieć „Chyba nie wierzysz w to co mówisz”. – Mogę jedynie domyśleć się, że między Wami jest ciężko, ale nie powinieneś poddawać się, tym bardziej, że macie ze sobą dziecko, które świadczy o Waszej miłości. – Starała się przemówić mu do rozumu, by nie popełnił najgorszego błędu w swoim życiu i nie żałował później swojej decyzji.
- Ness.. To nie takie łatwe.. Uwierz mi, że na moim miejscu też miałabyś dość… Miałabyś ochotę wykrzyczeć całemu światu, że się DO CHOLERY JASNEJ PODDAJESZ! Ile można walczyć?! – wykrzyczał nie myśląc o tym, że na korytarzu przed jej gabinetem stoi kolejka ludzi, czekająca na rozmowy w sprawie osobistej lub ich bliskich. Brunetka jedynie pokręciła głową z lekkim uśmiechem.
- Walczysz dopóki kochasz. Jeśli ją kochasz pomimo jej błędów, które popełniła i jesteś w stanie jej wybaczyć… To warto… - wyszeptała, mając na myśli swoją i Billa przeszłość. Mimo wszystko nie potrafiła o nim zapomnieć, a tym bardziej uświadomiła sobie po pierwszym spotkaniu od tylu lat, że uczuci, które między nią a nim było, nadal nie zgasło. Przynajmniej z jej strony.. Mógł ją traktować jak obcą osobę, jak ostatnią szmatę, jak kogoś kto dla niego nic więcej nie znaczy, ale ona jedna wiedziała, że nadal wywołuje w niej ten przyjemny dreszczyk emocji, który przechodził przez jej ciało ponad dekadę temu.

Wieczorem ubrała się w czarną elegancką sukienkę i wysokie szpilki. W telefonie dostała jedynie wiadomość, że czeka na nią kierowca pod domem. Nie miała bladego pojęcia skąd blondyn mógł mieć jej adres, jednak przypomniała sobie pierwsze po latach spotkanie z jego matką tuż pod jej domem. Mogła jedynie domyśleć się, że być może to ona podała mu adres do jej domu. Jedynie takie rozmyślenia mogła pozostawić tylko i wyłącznie sobie. Wychodząc z mieszkania, zauważyła zaparkowaną nieopodal jej domu limuzynę. Nikt inny nie wysłałby po nią kierowcy i to z takim autem, wiadome dla niej było, że blondyn zaaranżował dla niej taką przejażdżkę. Wsiadając do pojazdu, nie spodziewała się tam jego obecności.
- Witam Anastasio. – odparł obojętnym tonem, jakby nie obchodziło go, kto wsiada do samochodu.
- Cześć Bill..
- Mam nadzieję, że nikomu nie mówiłaś o naszym układzie?
- Masz na myśli Toma?
- Być może..
- Nie, nie mówiłam… Nikt nic nie wie...
- Bardzo mnie to cieszy... – odparł nijako, po czym podał kierowcy adres, pod który mieli pojechać. Przez całą drogę nie odzywali się do siebie, tak jakby byli dla siebie obcy i w ogóle się nie znali. Blondyn co jakiś czas zerkał przez szybę, sprawdzając czy kierowca aby na pewno dobrze jedzie, a dziewczyna zmieszana jego zachowaniem, siedziała cicho i próbowała znaleźć punkt zaczepienia, byle tylko nie spojrzeć na mężczyznę.  Najwidoczniej po tylu latach nie mieli już wspólnych tematów jak kiedyś, gdy byli młodzi. Wtedy rozmawiali o wszystkim, a teraz udawali jakby każdego dnia widzieli się po raz pierwszy. Gdy kierowca zaparkował pod willą jego rodziców, wysiadła na spokojnie z auta za pomocą kierowcy, który wcześniej wysiadł by jej pomóc, po czym razem z Billem ruszyła w stronę domu jego matki i ojczyma. Najwidoczniej blondyn zachował jeszcze jakieś maniery poprzez otwarcie dla niej drzwi i puszczeniem jej przodem, dzięki czemu Anastasia mogła wejść do środka jako pierwsza.
- Dziękuję.. – odparła spokojnym tonem, na co od razu usłyszała czyjeś kroki z salonu, a tuż po chwili ujrzała w progu matkę blondyna jak i bruneta, która od razu przywitała ją czułym uściskiem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że przybyłaś na kolację! – Kobieta uśmiechnęła się szeroko, przytulając do siebie wciąż brunetkę, po czym puściła ją z uścisku, przyglądając się jej uważnie. – Wyglądasz przepięknie, Ness. Z resztą tak jak zwykle. – zaśmiała się wesoło, prowadząc ją do stołu, na co blondyn pokręcił jedynie głową, nie będąc zadowolony z zachowania swojej matki. Według niego nastawienie wszystkich wobec dziewczyny zmieni się w ciągu kilku minut.
Podczas kolacji prawie każdy śmiał się na cały głos, gdy ojczym bliźniaków opowiadał kawały, czy nawet wtedy, gdy Pani Simone wspominała ich dzieciństwo. Nikt jednak nie spodziewał się jednego… W pewnej chwili Bill wstał od stołu i pociągnął w górę brunetkę, spoglądając na nią poważnym wzrokiem, chcąc jej tym powiedzieć, że to odpowiedni moment.
- Chciałbym na forum całej rodziny coś oświadczyć… Wszyscy dobrze wiedzą, że ja i Anastasia kiedyś byliśmy razem i między nami nadal nic się nie zmieniło. Dlatego chciałbym ogłosić, iż poprosiłem Anastasię o rękę a ona zgodziła się… Zgodziła się zostać moją ŻONĄ…










Tak, nie było mnie długi czas, ale tylko dlatego, że wróciłam do Polski i zajęłam się szukaniem pracy... Może to żadna wymówka, no ale... Praca w systemie III zmianowym też nie jest łatwa. W każdym razie, przepraszam za moją długą nieobecność i zapraszam do czytania. ;-)

1 komentarz:

  1. Witam, bardzo podoba mi sie twoje opowiadanie i jestem ciekawa czy będziesz je kontynuować??? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń